List do Babci. Poznajmy się.


Wprowadzenie.

Pamiętam ten dzień, miałam wtedy cztery lata. To jeden z dwóch dni, które pamiętam z tak młodych lat. 
Obudziłam się w nocy, równie dobrze mogła to być 20 jak i 3 nad ranem, nie mam pojęcia która była godzina, było ciemno. Pamiętam, że obudziło mnie okropne uczucie, dziwne, czegoś się bałam. Wstałam, żeby pójść do mamy. Przytulić się, i spokojnie znowu zasnąć. Mamy nie było w pokoju. Na naszym piętrze nie było nikogo, paliło się światło na korytarzu, z dołu widać było jakiś ładny blask.

Schody pokonywałam powoli, ciężko mi dziś samej w to uwierzyć, ale czułam, że coś jest inaczej niż zwykle. Czułam atmosferę domu, przepełnioną powagą, czymś, czego wtedy nie potrafiłam jeszcze nazwać, żałobą.
Ten blask, to były świece.
Godzinę przed moją pobudką, Babcia zmarła. Tak jak zawsze chciała, w swoim domu i łóżku, otoczona rodziną. Czas się tylko nie zgadzał.
Siedziałam na podłodze przy łóżku kilka godzin, płakałam, szlochałam i wyłam na zmianę. Nikt nie był w stanie mnie odciągnąć, uspać, zrobić czegokolwiek. Byłam opętana żalem, nikt się na to nie przygotował, nikt się nie spodziewał, że tak małe dziecko tak szybko pojmie istotę "odejścia do dalekiej rodziny, Aniołów, Boga", nikt nie sądził, że ja to wtedy zrozumiem tak dosłownie, że połączę to z faktem, że oto ostatni raz mogę przy niej siedzieć. Ja naprawdę pamiętam, i wiedziałam, że tulę moją Babcię ostatni raz.
Z opowieści już mamy wiem, jak bardzo chciała dożyć kilku, ważnych dla niej dni.

Droga Babciu! Nie zdążyłaś, ale ja Ci dziś opowiem. 

 Ciężko tak po prosu zacząć, tyle lat nie rozmawiałyśmy.
Bardzo przeżyłam Twoje odejście, długo odczuwałam to wręcz fizycznie, później zostało puste miejsce w domu i smutek w sercu. Zaledwie dwa lata później miałam już świadomość, że Twoja córka a moja mama, ma poważnie chore serce. Wtedy zaczęłam się bać, że i Ją mogę stracić. Codziennie przed snem, śmierć przychodziła przecież w nocy, prosiłam Pana Boga, żeby nie zabierał mi mamy, bo pęknie mi serce. Ciekawe, czy słyszałaś, te moje z Nim negocjacje. Obiecywałam Bogu wszystko, co wtedy uważałam za znaczące, żeby tylko mama została tu z nami na Ziemi. Że będę grzeczna, będę mamie pomagać, że się kłócić z nikim nie będę, że nie będę marudzić, robić na złość, i masę innych rzeczy, których już nie pamiętam. Śmierć własnej mamy, wyobrażałam sobie wtedy jako ból tak przeogromny, że dosłownie mogący mnie zabić.

Sporo się przez te lata u nas wydarzyło. Zarówno radości jak i smutków. Wujek, Twój syn, też odszedł, ale to napewno wiesz, może razem to czytacie? Ech.., Babciu, jak to wszystko poszło nie tak jak powinno.

Wiem, że bardzo chciałaś być na mojej I Komunii Świętej, tego dnia czułam Twój uśmiech w powietrzu. Roznosił się razem z wonią kwiatów i uśmiechów innych ludzi. Wyglądałam trochę jak anioł w tej albie, bardzo się wtedy zastanawiałam, czy Ty jesteś takim właśnie białym, pięknym Aniołem. Po uroczystościach, w domu, było przyjęcie. Podobało by Ci się, byliśmy w rodzinnym gronie, mama nie wyraziła zgody na żaden alkohol, to było naprawdę moje święto, nie pijanych biesiadników, którzy przy trzeciej flaszce nie bardzo już pamiętają co w ogóle świętują. Na pewno byłaś z Córki, mojej mamy, dumna.

Podstawówka i gimnazjum minęły mi spokojnie. W domu było różnie, wiesz przecież jak było. Słyszałaś, jak nieraz prosiłam Cię o siłę, żeby przeżyć to wszystko? Powiedz, od Ciebie ona była? Ja myślę, że od Ciebie. Czasów liceum, to Ci jednak nie będę opowiadać, buntowałam się i wstyd mi nieraz za swoje wyczyny, sprawiłam mamie sporo problemów, a to Twoja córka przecież. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe. Dziś bym tak nie zrobiła. Anioły też mądrzeją z wiekiem? Czy od razu wiedzą jak żyć?

W sumie lata kolejne to największe rewolucje.
W domu w końcu zapanował ład, niemalże mamy tu teraz raj na ziemi, pomijając różne awanturki. 
Słuchaj Babciu, ja nawet byłam za granicą! U Wiatraków, znośnie, ale płasko tam jak na stole i brak lasów. Krajobraz nie do życia jak dla mnie. Przecież ja muszę mieć pod górkę, przecież lubię. Wiesz, myślę że parę miejsc to i Tobie by się tam spodobało, miały swój urok.
Tam też poznałam swojego męża, więc jak by nie było zawsze będę z sentymentem wspominać. No, chyba że się pokłócimy akurat jakoś mocniej, to syczę pod nosem, że saksów mi się zachciało, ale to tak bardziej sarkastyczna dusza się ujawnia, niż żal prawdziwy, kocham Go przecież do szaleństwa.

Czy ty wiesz, że my to się tak dobraliśmy, że nasz okres chodzenia, łącznie z narzeczeństwem, trwał 9 miesięcy? Oboje byliśmy pewni, że mamy być razem po grób, a już kto go komu, i kiedy wykopie, to inna rzecz. Jako że, honorowo nie chcieliśmy, żeby rodzice zadłużali się na poczet naszych zaślubin, a sami mieliśmy też nie majątek, odbyło się kameralnie. Ślub na 36 osób, potem wypasiony obiad, z racji niepijących alkoholików przy stole nawet bez alkoholu. Potem zaś odbyła się, o wiele mniej kameralna i wcale nie abstynencka, najświetniejsza na świecie impreza nad jeziorem na jakiej kiedykolwiek był każdy z jej uczestników.
Uśmialiśmy się niesamowicie, kiedy okazało się, że ze ślubu i obiadu mamy około 100 zdjęć, zaś z imprezy ponad 700. Powiem Ci Babciu, że nawet dziś bym zrobiła to dokładnie tak samo. Przyznaj się, podglądałaś? Może ja Ci tu nie potrzebnie opowiadam detale.

Po dwóch latach, urodził Ci się pierwszy prawnuk, Junior. Ileż strach było o jego życie, 900 gram to bardzo mało, a tyle właśnie ważył. Wiesz, przeczytaj sobie o tym TU, ale myślę, że widziałaś jak było. Rzekę łez wylałam, ale nie zwątpiłam ani na minutę. Junior Junior urodził się 15 miesięcy później, w naszej skali kawał chłopa, 1340 gram, maleńki, ale równie dzielny. Dziś ma półtora roku i przystojny jest nieziemsko, Junior zresztą również, ale Junior Junior ma jakiś błysk w oku.

Jak pewnie wiesz, mama ma raka. Ale walczymy z nim draniem i wszystko jest na dobrej drodze. Za trzy tygodnie USG i będzie wszystko wiadomo, mamy dla porównania wcześniejsze, więc zobaczymy o ile się zmniejszył. TUTU szczegóły, gdybyś chciała więcej. Ale Ty pewnie wiesz co chcesz prawda? Ależ by było świetnie, gdybyś mogła mi odpisać.

Pamiętam o Tobie, pozdrów wszelką tam rodzinę.
Twoja wnuczka Agata.