A spróbuj spojrzeć inaczej. Już tłumaczę o co chodzi..

Spróbuj spojrzeć inaczej na swoje otoczenie, na sytuacje, które Cię spotykają. Historia na końcu z pewnością da Ci mocno do myślenia, tak jak i dała mi. Często denerwujemy się, wkurzamy ma sprawy i zdarzenia, na które nie mamy wpływu, a ileż razy nasze wkurzenie nawet nie dociera do adresata. Nic dobrego nam to nie daje, dokarmiamy się, jak jakieś potwory, stresem i złością.

Wypada tu zacząć od kierowców. Znam świetnych, opanowanych, ale niestety też nieraz widzę sceny typu:
  • Jak jeździsz baranie!
  • Pewnie baba!
  • Co za idiota dał mu prawo jazdy!
  • I inne, również niecenzuralne wyszukane określenia.
No i jeszcze pal licho, jak ktoś raz zareaguje po swojemu i zmienia temat. Ale znam i takich, co jeszcze jakąś chwilę będą się pastwić, a przy tym zatruwać całą atmosferę. Nie fajne, nie potrzebne. Tak naprawdę, to nigdy też nie wiesz, dlaczego ktoś w drugim samochodzie zachował się tak a nie inaczej, a jest miliony kombinacji. I nie, nie bronię wariatów, którzy zapierdzielają nie patrząc nawet na warunki. Ich się boję i mam nadzieję, że nigdy się z żadnym nie spotkamy lampa w lampę.

Wkurzamy się, bo uciekł nam autobus, bo zepsuł się nam samochód, bo złapaliśmy gumę. Denerwujemy się, bo dziecko ubrane na konkretną cebulkę, będące już jedną nogą na dworze, nagle melduje, że chce kupkę. No i musisz rozebrać, wykupać, ubrać od nowa. Oj bywa, bywa.

Ogólnie denerwowały mnie i stresowały wszelkie sytuacje, które działy się nie po mojej myśli, a to wcale nie jest tak, że nie mamy możliwości zareagować pozytywnie. Zrozumiałam to jakiś czas temu, kiedy przeczytałam pewna historię, która zapoczątkowała we mnie chęć zmiany reakcji na komplikacje.

Szczegółów tamtej historii nie pamiętam, w sensie imion, miejsc itp., ale ogólny zarys jest tu najważniejszy.

Pewna kobieta jechała do swojego domku w górach. Na pewnym odcinku drogi dalszą jazdę uniemożliwił jej samochód stojący w poprzek drogi, który to chwilę wcześniej wpadł w poślizg. Zatrzymał się tak niefortunnie, że całkowicie zablokował przejazd.
Kobieta jadąca w góry zareagowała bardzo nerwowo. Zarzuciła kobiecie z drugiego auta, że nie potrafi jeździć, że nie powinna zapuszczać się na górskie drogi. Aż do przyjazdu pomocy drogowej siedziała w aucie zła i unieszczęśliwiona.
Kiedy już dojechała na miejsce okazało się, że tamta kobieta uratowała jej życie. W czasie kiedy zatarasowała przejazd, z gór zeszła potężna lawina, która zmiotła domek naszej złośnicy z powierzchni ziemi.

To jest właśnie to. Nigdy nie wiesz, czy to co Cię spotyka, nawet kiedy wydaje się przeszkodą, nie ratuje Cię, nie chroni przed jakimś gorszym złem, nieszczęściem. No nie wiesz. Więc lepiej przyjąć fakt jakim jest, i nie zatruwać samego siebie złością.

Nauczyłam się, w sumie ciągle się uczę, myśleć w ten sposób, i naprawdę to jest fajne. Nie złoszczę się na to, z czym i tak i tak nic nie mogę zrobić, mam w pamięci, że nigdy nie wiadomo, czy nie jest to jakieś „mniejsze zło”.

No nie wiadomo.. 




 

Komentarze