Spróbuj
spojrzeć inaczej na swoje otoczenie, na sytuacje, które Cię
spotykają. Historia na końcu z pewnością da Ci mocno do myślenia,
tak jak i dała mi. Często denerwujemy się, wkurzamy ma sprawy i
zdarzenia, na które nie mamy wpływu, a ileż razy nasze
wkurzenie nawet nie dociera do adresata. Nic dobrego nam to nie daje,
dokarmiamy się, jak jakieś potwory, stresem i złością.
- Jak jeździsz baranie!
- Pewnie baba!
- Co za idiota dał mu prawo jazdy!
- I inne, również niecenzuralne wyszukane określenia.
Wkurzamy
się, bo uciekł nam autobus, bo zepsuł się nam samochód, bo
złapaliśmy gumę. Denerwujemy się, bo dziecko ubrane na konkretną
cebulkę, będące już jedną nogą na dworze, nagle melduje, że
chce kupkę. No i musisz rozebrać, wykupać, ubrać od nowa. Oj
bywa, bywa.
Ogólnie
denerwowały mnie i stresowały wszelkie sytuacje, które
działy się nie po mojej myśli, a to wcale nie jest tak, że nie
mamy możliwości zareagować pozytywnie. Zrozumiałam to jakiś czas
temu, kiedy przeczytałam pewna historię, która
zapoczątkowała we mnie chęć zmiany reakcji na komplikacje.
Kobieta
jadąca w góry zareagowała bardzo nerwowo. Zarzuciła
kobiecie z drugiego auta, że nie potrafi jeździć, że nie powinna
zapuszczać się na górskie drogi. Aż do przyjazdu pomocy
drogowej siedziała w aucie zła i unieszczęśliwiona.
Kiedy
już dojechała na miejsce okazało się, że tamta kobieta uratowała
jej życie. W czasie kiedy zatarasowała przejazd, z gór
zeszła potężna lawina, która zmiotła domek naszej złośnicy
z powierzchni ziemi.
Komentarze
Prześlij komentarz