Owoce mojej pracy. To znaczy się na owoce teraz czekam.


Wciągnął mnie ostatnio wir pracy w ogrodzie. 
Kiedyś nasz przydomowy ogród prowadzili rodzice, ale szczerze mówiąc, nigdy nie podobała mi się koncepcja ogrodu po prostu na polu. Zawsze więc planowałam, że jak ja już wezmę się za prowadzenie ogrodu, to będę kombinować inaczej. Tak też robię.
Ten rok to tak naprawdę początek, w zeszłym coś tam już było, ale miałam zdecydowanie za mało czasu. 
Nie wszystkie projekty są już skończone, więc nie wszystkie tu są. W trakcie budowy mamy jeszcze skrzynię na zioła, którą buduję ja, oraz huśtawkę, którą buduje mąż. W tym tygodniu powinniśmy skończyć. 
Póki co, pokażę Wam co już mam. Specjalnie dla Was, wybrałam się dziś rano na spacerek po naszym obejściu.. ↓


Tu oto proszę, na krzywym kiju, sznurki wyczekują na pędy fasoli. Niemały ubaw mieliśmy przy stawianiu owej konstrukcji, kiedy to naciągając sznurki z jednej strony, odkrywaliśmy poluzowane z drugiej :D Aż osiągnęliśmy krzywiznę idealną i pozostawiliśmy już resztę naturze. ↓


Dalej mamy innowacyjny system sadownictwa truskawek, który to jest moim eksperymentalnym sposobem. Ludzie we wsi ciągle jeszcze kiwają głowami z politowaniem, "że sobie bidula nie poje tych truskawek", ale ja mam tu na zdjęciu dowody, że jednak sobie pojem, wierzę też, że za kilka lat zrobię nawet słoik dżemu. ↓


W tej skrzynce obok, posadzona jest ozdobna (ale i jadalna) czerwona fasola. Jak raczy już wyrosnąć i spuścić w dół swe pędy, to kopnie ją zaszczyt i będzie stała na tarasie. Póki co udaje skrzynkę przeciwpożarową. Niżej zaś zbliżenie, na już niedługo zdatne do spożycia truskawy. ↓



Teraz pokażę Wam moje pomidorowe i paprykowe pola. Nie jest to oczywiście wszystko, bo część jeszcze rośnie sobie w kubeczkach w stolarnio-wylęgarni, a kiedy osiągnie sensowne rozmiary, to pewnie będę zmuszona wykopać im kolejną grządkę.. ↓


↑ Grządka pierwsza. Głównie papryka. Kilka pomidorów. Nie widać jeszcze ogórków, pietruszki i słonecznika. Na  małej grządce u góry mamy czosnek i oczywiście ogórki, pójdą sobie w trawę, gdyby ktoś się właśnie zastanawiał gdzie one się tam mają zmieścić ;) U mnie zresztą wszystkie ogórki idą w trawę, szkoda przekopanej ziemi.  Przetestowałam to w tamtym roku, świetnie się sprawdza. 


↑ Grządka druga. Głównie pomidory. Trzy papryki. Nie mam pojęcia jakie, bo wszystko, ale to dokumentnie wszystko mi się pomieszało. W tym momencie nie wiem nawet które pomidory były do palika, a które nie, wszystko będzie wychodziło w praniu. Papryki miałam trzy kolory, pomidorów dwa, więc możliwe, że będę miała tęczowy ogród. No i świetnie. 



↑ Grządka trzecia. Pomidory. Wolne miejsce czeka na arbuzy. Będą tam już nie długo, ale to wrażliwe roślinki, a ja tu mam rzut beretem do Ukrainy, więc nam tu jeszcze ciągnie zimnem po nocach :D 

Dalej mamy ogród wielowarzywny. Rzodkiewka, buraki, cebula, sałata, pietruszka, koperek, szczypiorek, ogórki, takie wiecie, podstawy. ↓


Ten budynek który tu widać, to właśnie nasza stolarnio-wylęgarnia. 
Bardzo praktyczne miejsce, tam też powstaje moja skrzynia na zioła. 

Obok tego pola, żeby nie było zbyt nudno, mamy kolejną budowlę kołowo-sznurkową, tym razem zbudowaną dla groszku. Groszek już zaczął piąć się w górę. Brawo groszek. ↓


A tu z bliska.. ↓


Żeby nie było, że coś się u nas marnuje, to pokażę Wam też co się dzieje z wszelkimi odpadami, które powstają przy produkcji tych wszystkich grządek i grządeczek. Powstaje kupa za stolarnio-wylęgarnią. Kupa w lecie ma mieć charakter ozdobny, w zimie zaś ma być uniwersalnym stokiem do zjeżdżania na wszystkim. Taki jest przynajmniej zamysł.. ↓


Mam jeszcze kapustę. Do posadzenia kapusty zmotywowała mnie sąsiadka. Bo ja w przypływie zmęczenia, kapustę miałam już sobie odpuścić. Ale że zostało jej sadzoneczek i mi je oddała, to grzechem by już było ich nie posadzić. Więc wczoraj powstała też grządka na kapustę. I szczerze mówiąc, bardzo mnie ona cieszy. ↓


To na początku była miniszklarenka, ale wraz z przypływem ciepła osłona została zdjęta. Sałata prawie gotowa, rzodkiewki zjedliśmy już całkiem sporo, rośnie też koperek, pietruszka i pory na sadzonki. ↓


Tu kiedyś (czytaj miesiąc temu) było wielkie zgromadzenie lilii. Zupełnie nie na miejscu i zbyt się rozpanoszyły. Pół dnia kopałam, walczyłam z okropnymi korzeniami, rwałam i darłam, ale wykopałam. Szkoda by było zmarnować tak pięknie przekopaną glebę, więc posiałam tam cukinie i dynie. Pod jabłonką. A co. ↓


A tu pan rabarbar. Mniam mniam... ↓



Niedługo będą czereśnie. Ależ nie mogę się już doczekać. ↓




Zapomniała bym o moich pomidorkach koktajlowych. Mamy tu cztery pomidorki, i jedną doniczkę z jakimiś kwiatkami, tak dla picu trochę te kwiatki, bo mi się spodobała doniczka, znalazłam w piwnicy ;) ↓ Bardzo jestem ciekawa co wyjdzie z tych pomidorków.



Tak sobie teraz myślę, gdzie by tu jeszcze coś przekopać..? ↓ :D


A tu siedzę i podziwiam jak mi wszystko rośnie :) ↓


Pozdro Drodzy ;) 






;) 



Komentarze