Czy wiesz czym jest biała sól kamienna?
Sól
spożywcza jest produktem rafinowanym i przetworzonym. W wyniku
podgrzania do temperatury 584 stopni Celsjusza (!) zamienia się w
nienaturalną formę soli chemicznej, a więc: sól = chlorek
sodu = brak substancji odżywczych.
Nasz
organizm nie traktuje takiej soli jako substancji naturalnej, nie zna
jej. Kiedy my zjadamy taką sól, on biedny nie wie co ma z nią
zrobić. Morduje się i męczy, żeby jakoś ją zmetabolizować, co
niestety nie pozostaje bez szkody dla naszego zdrowia. Zostaje
zakłócona równowaga płynów w komórce,
ich nadmiar gromadzi się w tkankach, przez co mogą rozwinąć się
choroby takie jak:
- kamienie nerkowe
- kamienie pęcherza żółciowego
- reumatyzm
- cellulit
- wysokie ciśnienie krwi
- bezsenność (chlorek sodu powoduje zwapnienie w szyszynce, która to jest odpowiedzialna za produkcję hormonu snu)
Zalet białej soli spożywczej wymienić nie potrafię.
Co więc zamiast i dlaczego nie sól morska.
Owszem,
kiedyś sól morska była dobrą alternatywą. Dziś niestety
już nie jest. Oceany są zanieczyszczone między innymi rtęcią,
PCB (dioksyny i polichlorowane bifenyle), wszelkimi substancjami z
zatopionych statków, których tysiące wraków
spoczywają na dnie. Mało tego, większość producentów soli
morskiej ulepsza swój produkt, niekoniecznie dobrymi dla nas i
dla efektu końcowego sposobami.
Najzdrowszą,
najczystszą i najbardziej wartościową solą na Ziemi jest sól
himalajska, która wcale nie jest droga.
Wyniki
kompleksowych badań nad tym cudem znajdziemy w publikacji „Water &
Salt – The Essence of Live”, autorstwa dr. Barbary Hendel –
lekarza, oraz Petera Ferreira – biofizyka. Ich wnioski są
jednoznaczne: Nie ma na Świecie lepszej soli!
Historyczny
praocean był czysty i naturalny, miliony lat temu wysuszyła go
energia słoneczna, w wyniku czego powstały wielkie złoża soli.
Następnie w wyniku procesów tektonicznych, owe złoża
zostały wyniesione na himalajskie wysokości. Na skutek działania
ogromnego ciśnienia powstała krystalicznie czysta sól o
doskonałej strukturze, którą my dziś możemy mieć w swojej
kuchni.
Pierwiastki
i mikroelementy zawarte w tej soli są w tak drobnych cząsteczkach,
że nasz organizm wchłania je z łatwością i czerpie z nich
ogromne korzyści.
Zawiera
aż 84 makro i mikroelementy w postaci koloidalnej, których
nasz organizm bardzo potrzebuje do prawidłowego funkcjonowania i
będzie Ci bardzo wdzięczny, kiedy w tak łatwy i smaczny sposób
mu ich dostarczysz.
Dawniej
różowa sól himalajska zarezerwowana była tylko i
wyłącznie dla rodzin królewskich, stąd nazwano ją „solą
króla”. Reszta ludzi mogła raczyć się tylko solą
kamienną.
Korzyści
płynące ze spożywania soli himalajskiej są niebagatelne!
- zwalcza bezsenność
- znacząco wspomaga pracę serca
- reguluje ciśnienie krwi
- wzmacnia kości
- zapobiega skurczom mięśni
- zapewnia zdrowie zatok
- wspomaga układ oddechowy
- poprawia poziom cukru we krwi
- zapewnia równowagę pH w komórkach
I
to wszystko tylko dzięki zmianie soli na wartościową!
Szczypta
różowej soli himalajskiej dodana do szklanki wody jest
doskonałym, najlepszym i najczystszym źródłem elektrolitów.
Nie
powoduje też bankructwa, ja za kilogram takiej soli płacę około 7
złotych. To naprawdę bardzo niska cena za tak wiele korzyści i
eliminacje tak wielu zagrożeń wynikających z używania na co dzień
chlorku sodu.
Od
ponad roku w mojej kuchni nie ma innej soli, i nigdy już nie będzie.
Używam jej do absolutnie wszystkiego, i czekam na dzień, w którym
czytając etykiety sklepowych produktów, w składzie widziała
będę tylko taką sól.
Ty
również zaproś do swojej kuchni królewską, różową
sól i dopieść nią organizmy całej swojej rodziny.
Zapewniam Cię, że warto!
Komentarze
Prześlij komentarz