Małpa, która chciała zniszczyć mi życie!




- Jak to! Wykrzyknął wzburzony. Kupiłaś małpę (!!!) nawet nic nie mówiąc? Kurwa mać, Agata, to nie chomik! 
- O losie, po cenie domyśliłam się, że nie chomik. Ale słuchaj, spokojnie, ona jest przyuczona do życia w domu, nawet kapcie Ci przyniesie no.. 
- Wiesz co, to jest chyba najdurniejsza rzecz ze wszystkich jakie do tej pory odstawiłaś,  serio, Ty jesteś nienormalna chyba! - Wyraz jego twarzy mówił sam za siebie, wściekł się nie na żarty.

- Wiesz co, jesteś brutal. Zawsze chciałam mieć małpę! Taraz jak mi się dolary leją z bloga wiadrami, to sobie w końcu mogłam kupić! Poza tym, ostatnio na ścianie u koleżanki, tej na Facebooku ścianie, był taki tekst, że jak jest okazja to trzeba chwytać, dokładnie nie pamiętam, ale coś w każdym razie żeby spełniać marzenia. Pomyślałam sobie wtedy, że to nie może być przypadek, słuchaj, przecież takie obrazki trafiają się bardzo rzadko, on musiał być tam specjalnie dla mnie. - Wyrecytowałam to jednym tchem, robiąc jednocześnie najbardziej adekwatną, dziękczynno - prosząco - błagalną minę jaką potrafiłam.
- Nie będę mieszkał z małpą! Krzyknął jakby szpilką ukłuty.
- Ze mną już pięć lat mieszkasz i jakoś wytrzymujesz. Skwitowałam to zalotnym uśmiechem.
- No i w zupełności mi wystarczy.
- Ale mi nie wystarczy, powiedziałam prawie już płacząc, ja też chcę własną małpę!
- A Ty w ogóle pomyślałaś, co ta małpa będzie jeść? 
Jest, jest, jest! Zaczął myśleć co dalej, będę mieć małpę :D
- A co może jeść małpa? Odpowiedziałam. - Właśnie, zamiast marudzić lepiej chodź mi pomóż znieść do domu tą stertę bananów, co leży na podwórku. 
- O nie nie, ja do tego ręki nie przykładam, ani do tego co zje ani do tego co potem z tego zrobi! 
- A tu Cię zaskoczę, ona potrafi w 100% załatwiać się do toalety, nawet wodę spuści! Zamknięte drzwi to też dla niej nie problem, w końcu to małpa. 
- Zmywać i gotować też potrafi? Walnął sarkazmem aż zatrzeszczało.
- Jeszcze nie, ale planuję ją wszystkiego nauczyć. 
- Czekaj, czekaj, czy dobrze rozumiem.. Małpa ma przejąć Twoje obowiązki a Ty będziesz siedzieć z nosem w komputerze i dziubać te swoje teksty? 
- Wyjściowo tak by było idealnie, mam nadzieję że pralkę też ogarnie, ostatecznie wiele tam nie trzeba wciskać a i kolory jakoś z grubsza przecież rozróżnia, no przynajmniej niech podzieli jasne - ciemne, to już będzie ok. Zobaczysz, będziemy z niej mieli pomoc i ubaw. Niemalże to zaśpiewałam, z beczką optymizmu w głosie.
- Ty się czymś zatrułaś prawda? Powiedz, że bredzisz bo źle się czujesz. Serio ja się o Ciebie martwić zaczynam. 
- Widzisz! To z przemęczenia właśnie! Małpa mi pomoże i raz dwa odżyję. 
- Ty serio kupiłaś tą małpę, czy to po prostu kolejny żart z serii: "wkurzę męża bo lubię"? zapytał wyglądając przez okno w poszukiwaniu stery bananów. 
- Banany są z drugiej strony, odpowiedziałam rozwiewając resztki jego nadziei. Serio, kupiłam małpę! Jest w piwnicy, przyniosę ją dopiero, jak będę pewna że nic jej tu nie grozi! 
- Zabić jej nie zabije, za kogo Ty mnie masz cholera! Ale Ty sobie nie wyobrażaj, że ja będę spał z tym kudłaczem w jednym pokoju! 
- Ja Ci Skarbię obiecuję, że Ty tej małpki prawie nie zauważysz. 
- Yhym..  Zawarł w tym cały swój sceptycyzm i poszedł żałować swojego małżeńskiego "tak", skąd mógł wiedzieć.. że to taka wariatka. 


Dwa tygodnie później.. 

- Halo? Halo? No dzwonię i dzwonię, chciała bym ofiarować śliczną małpkę do Waszego Zoo. Ciężko jej żyć w domu.
- Małpkę śliczną? A co to za rasa? Jakoś troszkę z drwiną zapytał Pan po drugiej stronie. 
- Kapucynka proszę Pana, ale tresowana i bardzo grzeczna. 
- Wie Pani, my nie przyjmujemy o tak sobie zwierząt, to nie schronisko, przede wszystkim papiery trzeba jeśli jest to zwierze egzotyczne.
- Czy wystarczy faktura z allegro? Miałam nadzieję, że odpuści formalności, jak zabłysnę kretynizmem. 
- Faktura a allegro!?! Co Pani wygaduje! Skąd Pani w ogóle ma tą małpę? Podniesionym głosem, wręcz krzyczeć na mnie zaczął pogromca dzikich zwierząt. 
Uuu.. Pomyślałam, ślisko się robi.
- Małpę dostałam proszę Pana, kiedyś w żartach mówiłam, że chcę małpę, znajomi się zrzucili i kupili, ale ja nic nie wiem od kogo, za ile ani w ogóle żadnych nie znam szczegółów, ja po prostu chcę ją oddać, żeby też inni mogli czerpać z niej radość. Starałam się być na tyle przekonywująca, żeby to kupił. 
- Znajomi mówi Pani? No to pogratulować towarzystwa, ale zresztą Pani do nich pasuję jak słyszę. 
Co za Typ - pomyślałam, ale nie mam wyjścia, jak chcę się pozbyć tej cholernej małpy to muszę zacisnąć zęby i olać szykany. 
- Widzi Pan, Oni chcieli dobrze, nie mieli pojęcia jaki to kłopot z taką małpą, a teraz już wiedzą i nikt jej nie chce od nas wziąć. 
- To co ta małpa wyprawia, że taki problem? Dziwnie zainteresowany zapytał Pogromca. 
- Po pierwsze, niedokładnie zmywa, przy czym z dwunastoosobowej zastawy zrobiła się czteroosobowa, - powiedziałam oburzona - ale to nie jest największy problem. Okazało się też, że nasze żyrandole nie trzymają się zbyt dobrze sufitu, zresztą teraz są kupą szkła, więc już się niczego nie trzymają. 
- A małpa?
- Co małpa?
- No małpie się nic nie stało?
- Nic, wie Pan ja myślę, że ona jest jakaś nieśmiertelna chyba.
- No dobra, ale to nie koniec świata przecież pobity żyrandol, można zamontować inne, nie dyndające się żyrandole i będzie po sprawie. A zmywać Pani sama może zacznie! 
(O o o, bo On to się pewnie tyle samo do cholery na zmywał, co i ta małpa.)
- Ale żeby to tylko o to chodziło.. To to jest nic. Ostatnio do białego prania wsadziła różową bluzkę i mąż musiał iść do pracy w różowych skarpetkach! wyobraża Pan to sobie! 
Od kiedy ona z nami mieszka, nie mamy w całym domu ani jednej firanki, bo przecież małpie przeszkadzały i musiała zrywać non stop, oszaleć można było, więc zdjęliśmy całkiem. 
No i ileż można jeść pieczone banany! Już każdy rzyga na sam ich widok, a ona dalej codziennie każe nam je jeść! Mi się zaczyna skóra błyszczeć na żółto! Do tego wszystkiego, nawet Pan sobie nie wyobraża, ile ona czasu spędza w łazience, nauczyła się zamykać od środka i cholera wie co tam wyprawia. Ostatnio prawie spaliła odkurzacz, bo zapomniała wymienić worka, a przecież widziała, że kontrolka miga, ona chyba uważa, że bycie małpą upoważnia ją do bycia nieuważną i niedokładną. Chyba nikt nie odkurza gorzej od niej, same omijaki. Sterroryzowała też psa, który też przeszedł na dietę bananową i zaczyna zachowywać się w podobie małpy. Naprawdę, nie mam już cierpliwości do niej, nie dość, że wszystko robi niedokładnie, to jeszcze z wielką łaską. Pan sam widzi, że ona nas wykończy. 
- Proszę natychmiast przywieźć to biedne stworzenie! Jak tak można! Z tego co ja słyszę, to w tym domu małpa jest najnormalniejsza! 
- No od początku Panu tłumaczę, że małpa ma tu ciężko. 
- Jestem w pracy do 18.30, proszę się do tej godziny wyrobić. 
- Mam też dwóch samców homo sapiens, wiek 2 i 3 lata, podobna sytuacja jak z małpą, z tą różnicą, że nie skaczą po sufitach, ale wydajność pracy równie niska, nie jest Pan zainteresowany? - zażartowałam na koniec, mając nadzieję, dla rozluźnienia atmosfery. 
- Pani ma żółte papiery?
- No jeszcze nie. 
- To jak będzie Pani wyrabiać, śmiało mnie proszę brać na świadka.
- Super! - krzyknęłam ucieszona - będę pamiętać, zadzwonię napewno!