Ciebie nie zmuszam, ale mi daj pomarzyć!




Bo ja jestem z tych, co nigdy nie wiadomo gdzie są akurat myślami.. możliwe, że bardzo daleko.

Zdaję sobie sprawę, że nie każdy potrzebuje bujania w obłokach, nawet nie każdy to lubi.
Wielu jest takich, którzy uważają to za stratę czasu, głupotę i niepotrzebne podsycanie własnych potrzeb.


Ale ja to bym chyba ducha wyzionęła, gdyby mi ktoś odebrał tę przecudowną zdolność!  

Serio. Bynajmniej nie jest to tak, że źle mi z moim życiem, że uciekam w marzenia bo rzeczywistość mi się nie podoba.
Wręcz odwrotnie, marzenia dają mi niesamowitą motywację a snucie planów pcha mnie do przodu, aż che się działać i coś robić, coś więcej niż mus.

Trafiłeś na marzyciela, to musisz Go karmić..

Czyli po prostu nie podcinać skrzydeł ma każdym kroku.
Z mojej obserwacji wynika, że główny powód, dla którego nie marzyciele, nie dają się rozkręcać marzycielom, to obawa, że my to wszystko koniecznie chcemy zrealizować i wcielić w życie. I o ile większość faktycznie było by fajnie, tak wiadomo też, że spora część to mrzonki patykiem na wodzie pisane. Ale to nasz motor napędowy, niezgłębiona kraina niezwykłości i motywacji.
Bądź więc człowiekiem i daj się trochę ponieść.
Spróbuj chociaż wczuć się w tą idyllę i polatać na dywanie..
Jak z dzieckiem, po prostu słuchaj i zadawaj pytania.


Nie ma nic piękniejszego, niż bliska osoba, która tak po prostu, pobuja z marzycielem w obłokach. Ale też cholernie boli, gdy ten co miał być Feniksem Twoim, w sensie kimś, kto pięknie fantazję poprowadzi, wziął wstał, popatrzył jak na czubka i kazał zejść na ziemię. Biedny marzyciel, wije się wtedy z bólu i czuje niczym Werter cierpiący. 

Jest i moc..

Ja serio wierzę, że dobre myśli przyciągają dobre zdarzenia, dobrych ludzi.
Tak samo marzenie o czymś, planowanie po stokroć, przybliża do tego.
Dzięki temu to przestaje być takie nierealne, staje się coraz bardziej osiągalne i do zrobienia.
Mózg wręcz sam kombinuje, jak to zrobić, żeby wyszło.


Tata, kochany człowiek, i jego ciężkie podejście. 

Tata mój, to na serię oddzielnych wpisów zasługuje, ale tu w temacie jest na przykład taka sytuacja:

JA: Słuchaj, tu by było spoko zrobić taki duży hamak na własnym stelażu, wiesz, taki rodzinny. Trzeba mi drzewo przywieźć takie i takie, materiał zamówię, kupi się łańcuchy itd, raz dwa i będzie legowisko.
TATO: Tobie się wydaje, że to wszystko raz ciach, a to trzeba wymierzyć, do lasu pojechać, suche drzewo znaleźć, przywieźć to, pociąć, to trzeba czasu, do lasu nie wiem kiedy pojadę. Ty tak sobie coś wymyślisz i myślisz, że samo się zrobi.
JA: No co Ty, Tato, ja wiem że trzeba zrobić, do lasu zięć z Tobą pojedzie, a tu w domu to ja sobie resztę zrobię.
T: Pewnie, my to tylko mamy dowieźć, a Ty sobie będziesz robić, i potem będzie, że wszystko sama bo nikt nie pomógł.
JA: O matko, no to mi pomożecie jak chcesz.
T: Ale Ty nie rozumiesz, że ja czasu nie mam? Drzewo muszę z lasu wozić.

Hamaku nie ma po dziś dzień, bo w lesie nikt nie był :D
I tak mniej więcej kończy się wszelkie snucie planów z moim Ojcem. Ale wspomnienia bezcenne.

Mąż już wie, że ja muszę :) 

Że po prostu taka jestem.
Początki były różne, jak wyżej pisałam, może myślał, że będziemy w końcu mieszkać w jakimś szałasie w górach, albo że będę ciągnąć trzy kierunki studiów zaocznych, lub coś innego co w końcu zrujnowało by stabilność naszej rodziny. 
W sumie wystarczyła dobra rozmowa.
Marzyciele lubią szczerze pogadać :)


Ja się nigdy nie nudzę kiedy jestem sama w autobusie, pociągu, kolejce czy poczekalni..

Ale paradoksalnie, mogę się nudzić kiedy siedzę z kimś, rozmowa się nie klei, ale tak odlecieć jakoś nie wypada..
I takie zawieszenie.
W końcu i tak odfrunę :)

I pamiętajcie, za marzenia się nie płaci!